Wysłany: 31-03-2009, 09:01 Wrocław - Jelenia Góra ślimaczy rekord
Elektrowozy kursujące na lokalnych liniach nie zawsze dają radę pociągnąć pod górkę 14 wagonów. Na zdjęciu – odjazd pociągu z dworca w Jeleniej Górze w kierunku Szklarskiej Poręby
Pięć i pół godziny jechał wczoraj pociąg ze stolicy Dolnego Śląska do Jeleniej Góry. Elektrowóz dopiero po kilkunastu próbach pokonał wzniesienie przed Wałbrzychem. Do celu dojechał z ponad dwugodzinnym opóźnieniem.
Lokomotywa nie dawała rady uciągnąć czternastowagonowego składu. Maszynista był bezsilny, a pasażerowie po kilku nieudanych próbach kolejnego wjazdu na szczyt góry, nie byli pewni, czy dojadą na miejsce. Przeżyli horror, bo skład przechylił się na torowisku.
– To wszystko wyglądało naprawdę dramatycznie. Motorniczy podjął w sumie ponad trzydzieści prób kolejnych podjazdów pod górę. W pewnym momencie przy wycofywaniu pociągu wagony się przechyliły i oparły o rosnące obok drzewa. Ludzie biegali po pociągu, krzyczeli – opowiada Elżbieta Kotlarska, pasażerka.
Spod kół lokomotywy sypały się iskry. Obsługa pociągu na próżno prosiła o przysłanie kolejnej lokomotywy, która pomogłaby w pokonaniu wzniesienia.
Pasażerowie mówią, że taka sytuacja nie zdarzyła się po raz pierwszy. – Czy naprawdę tak trudno było przeliczyć i porównać obciążenie i moc lokomotywy – pytali pasażerowie. – Poza tym nie było tłoku, więc dlaczego w ogóle przyłączono tak dużą ilość wagonów, skoro na co dzień podłącza się ich nie więcej niż osiem lub dziewięć?
Pociąg w końcu pokonał przeszkodę, ale jego tempo jazdy w dalszym ciągu było „zawrotne”. W konsekwencji pociąg dojechał do Jeleniej Góry po ponad pięciu godzinach, około godziny 11. 30. Przypomnijmy, że wyjechał ze stolicy Dolnego Śląska po godz. 6 rano.
– To chyba rekord opóźnienia pociągu i przejechania trasy Wrocław - Jelenia Góra – mówi pan Jan Kotlarski, mąż pani Elżbiety. – Być może wypadałoby kolei wręczyć kwiaty z tytułu pomysłowości? – ironizuje pan Jan.
Przypomnijmy, że na linii Jelenia Góra – Wrocław wykonano już część robót, które mają przyspieszyć prędkość kursową pociągów kursujących po tej trasie. Docelowo czas przejazdu ma się skrócić do około dwóch godzin.
W pewnym momencie przy wycofywaniu pociągu wagony się przechyliły i oparły o rosnące obok drzewa. Ludzie biegali po pociągu, krzyczeli – opowiada Elżbieta Kotlarska, pasażerka.
Spod kół lokomotywy sypały się iskry.
Dramatyzm pełną gębą.
Za poprzedniego ustroju wszyscy wyszliby na tory i solidarnie popchali by skład. :)
Dołączył: 01 Lis 2008 Posty: 75 Skąd: Jawoszyna Sl.
Wysłany: 31-03-2009, 09:45
No bo kto daje taka dluga kite w takie gory i luki. Mnie tez sie takie cos przytrafilo. Ale z 10 lat temu wlasnie na tym odcinku.Jechwlem z Jaw.Sl do Walbrz.Gl do pracy na tych lukach Swiebodz.-Szczawienko z tym ze byl snieg i tez dali dl. kite poc.Lublin-Jelenia od tamtej pory skracali sklady. teraz widocznie juz o tym zapomnieli.A ile na tym odcinku sie rozarwalo poc. zarowno osob. jak i towarowych, najlepiej jak by maszynisci sie wypowiedzieli. Podobne cyrki sa na trasie Krakow PL-Zakopane. Pozdrowienia.
na tym pociagu nie ma 8-9 wagonow tylko min 14... jest to pociag KARKONOSZE i poza sezonem z jeleniej gory ciagnie wagony do/z Gdyni warszawy i bialegostoku... dlatego jest ich duzo... we wroclawiu sklady sa rozdzielane.. a sytuacja ze skad nie podjechal zdarza sie sporadycznie. gdy dyzurny na nastawnie za pozno poda sygnal na semaforze....a jak podaja wczesniej to mech nie musi hamowac i tracic mocy
Pomógł: 105 razy Wiek: 39 Dołączył: 19 Lut 2008 Posty: 5151 Skąd: Warszawa
Wysłany: 31-03-2009, 17:21
No nie wiem czy 14 wagonów to 'za dużo' na te trasy. Długie zestawy jeszcze na początku lat 90ych zdarzały się na wielu tutejszych odcinkach. Choćby Kudowa Zdrój i pociągi które ledwo tam wchodziły czy różne oblicza rel. Kraków - Jelenia Góra wraz z przedłużeniami.
Inna sprawa, że wielokrotnie poruszano już sprawę możliwości trakcyjnych lokomotyw EU07 w relacji do długich składów w górach, nie dalej jak na jesieni 2008 roku, dokładnie w tym samym miejscu które tu dziś opisujecie 'budyń' zaliczył gonga z ST43 w sytuacji w której z o wiele krótszym składem też nie mógł sobie poradzić z podjazdem.
Na to wygląda że w Sudetach po prostu konstrukcja 6 osiowa wygrywa z wszelką inną, więcej silników a co za tym idzie większe możliwości trakcyjne w górach były przyczyną tak długiego wykorzystania tu starej serii ET21.
14 wagonów nie jest chyba wcale za dużym obciążeniem (trzeba by zajrzeć do odpowiedniego służbowego rozkładu jazdy - na max obciążenie). Lublin Jelenia Góra z takimi jeździł. A tu podejrzewam że ze względu na ograniczenia prędkości (kiedyś było o ile pamiętam 40km/h), miał tak małą prędkość że w tym krytycznym momencie maszyna nie miała siły tego wciągnąć. Nie wiem czy próbowali (kierownik i konduktor) pomóc używając sztuczki znanej jeszcze z parowozów - pociąg się na takim wzniesieniu zatrzymuje a drużyna układa kamienie pod koła lokomotywy, a później idzie i układa te kamienie na szynach, na takiej długości toru jaka jest potrzebna aby pociąg uzyskał taką prędkość żeby się wgramolić na szczyt wzniesienia (trochę dalej aby część brutta była już na płaskim i nie ciągła do tyłu).
Oczywiście w żadnym przypadku nikt nie może stać z boków - odpryski tych kamieni mogą dotkliwie poranić. Ten sposób jest skuteczny, chociaż oczywiście nie zawsze. Ale daje dużo lepszą przyczepność niż piasek z piasecznicy. Kiedyś sam tak układałem kamyczki jak jednostka nie umiała ruszyć z peronu - powodem były liście na szynach.
sytuacja miala miejsce przed semaforem wjazdowym do stacji walbrzych fabryczny... z powodu ostatnio wymienianego tam toru... predkosc na tym odcinku wynosi cale 20km/h... i tak jak przypuszczalem... "wina" lezy po stronie dyzurnego z nastawni ktory za pozno podal sygnal... i pociag musial sie zatrzymac pod semaforem.. ale ruszyc juz gorzej( informacja pochodzi z szopy IC zachod)
No to wszystko wyjaśnia, kiedyś dyżurny jak wiedział że nie będzie mógł od razu przyjąć na ciężkim podjeździe pociągu to albo czekał on w stacji poprzedniej (o ile nie mylę się to Wałbrzych Miasto), albo zatrzymywał pociąg w takim miejscu aby mógł on ruszyć i wjechać do takiej stacji. I tu przydaje się maszyniście znajomość szlaku, wtedy wie gdzie stanąć aby ruszyć. Jak wyszło tak że zatrzymał go pod tym "słupem", to później sam by poszedł układać te kamyczki - to tak żartem. No i ta zabójcza prędkość, kiedyś była chyba dużo większa (60km/h ?).
kiedys tez bylo 20;p przed remontem... ale teraz jak sie tory "dostosuja" to tam ma byc 60... poza tym chyba 2 km za fabryka w strone miasta jest juz szlakowa 80... i potem za miastem tak samo... i na miescie nei ma juz Sz... tylko S2;d
do tego na tym odcinku swiebodzice - sedzislaw z tego co pamietam WSZYSTKIE "To" sa wylączone... ponieważ na szlakach nie ma urzadzen zajetości tory i mech musi sie zglaszac do dyzurnego o sygnal... ale widac czasem dyzurny ma posiedzenie w WC czy cos innego
No ta linia jest strasznie zdewastowana, jak mechanicy maja tam jechać to są chorzy - trudny szlak i te problemy o których pisałeś a jeszcze ograniczenia prędkości. Może kiedyś się to poprawi.
o teraz de facto najlepsze tory sa w walbrzychu...(co prawda nie sa nowe... bo uzywane) ale sa... i co prawda dalo by sie po nich jechac duzo wiecej niz bedzie planowo( a ma byc do 80)...
remont torowiska( 2 tory) na chwile obecna z tego co pamietam rozgrywa sie w 3-4 miejscach... na walbrzychu glownym...(wymienione juz rozjazdy i tory wjazdowe od strony jg...oraz wszystko w boguszowie jest wymienione.. zarowno stacyjne jak i szlakowe... potem remont jest za fabryka( w strone wroclawia) i za miastem...
pamietam jak jeszcze kiedys( 1-2 lata temu przez mietkow pospiechy lecialy 100km/h... teraz juz tylko 50... ale co zrobic... kiedy 100kmh bylo od jaworzyny(mowie o czasach zaczynajacych sie od 200x) teraz jest to chyb dopiero w zarowie.. czy nawet dalej...
pozyjemy zobaczymy podobno dzieki temu remontowi ma sie czas przejazdu "skompresowac" do ok 2 godzin
Pomógł: 105 razy Wiek: 39 Dołączył: 19 Lut 2008 Posty: 5151 Skąd: Warszawa
Wysłany: 31-03-2009, 23:09
Mało że linia jest trudna, mało że chyba najbardziej zapuszczona w Polsce z magistralnych, to jeszcze prywatni przewoźnicy są tam wpuszczani z największymi i najcięższymi lokomotywami w kraju. Spalinowozy serii 231/232 PCC Rail Szczakowa które przez ten właśnie łuk docierają do Boguszów Gorce Zachód z Jaworzyny na pewno są miłym dodatkiem dla tej rozwalonej trasy, podobnie jak prowadzone nie dawno podwójną trakcją pociągi azotowe CTLu, gdzie moc stanowiły M62 (nie wazne że PKP 30 lat wcześniej ST44 wycofało z rejonu bo rozwalały tory). Kwiatuszki typu duet gagów to i do samej JG potrafią zajechać z 'tej strony'. A już największym pomysłem jaki tam tej zimy widziałem był duet BR232 z EWR który z Jaworzyny wlókł coś do Wałbrzycha, przez ten śliczny łuk btw.
Chyba najlepiej na tej trasie z 'nowego' sprzętu sprawdzają się czeskie skody 6 osiowe, których charakterystyka podwozia jest przyjazna dla podupadłych tras, za to ich masa 124t już znacznie mniej, to więcej niż M62 czy BR232.
Dołączył: 01 Lis 2008 Posty: 75 Skąd: Jawoszyna Sl.
Wysłany: 01-04-2009, 00:49
Panowie CARGO wysyla tam swoje "byki" i to jest morderstwo dla tej trasy. Pracowalem w latach 90 w W-ch GL na szopie to niedopomyslenia bylo zeby "byk" jechal dalej niz Jaworzyna wrzystko przejmowaly ET21 i to sa najleprze maszyny na ta trase. Krakow do dzisiaj nimi jazdzi.Mielismy wtedy 2 "byki" ze smarowaniem obrzezy jezdzily probnie ale na miesiac podcinaly sie 1 mm to duzo i wycowali "byki". Teraz robie we Wrocl. i nie wiem dlaczego znow tam wysylaja.A prywaciarze to swoja droga niszcza tam tory. Oni nie respektuja ograniczen,zwolnien kiedys w jednym tygodniu byly 3 wykolejenia z udzialem pryw.(kwitlem wtedy w Jaw. na peronie). Szkoda, ze nic Wrocl. nie dba o ta trase , ta moja Jaworzynka juz tak zniszczona i pewnie w gore do Jel. jest podobnie. Dawno tam nie jechalem. Pozdrow.
Jak wagony mogły się oprzeć na drzewach? oO, to gdzie te drzewa rosły? na torowisku? i co po chwili wagony opadły na tory i nic? Nie popsuły się, nic nie zostało uszkodzone? Oo
Ostatni raz jechałem tamtą trasą chyba w 95-96 roku.... nawet miło i fajnie się jechało, ale jeśli teraz naprawdę jeździ się tam 20 km\h to gorzej niż bieda i porażka...
Może gdyby dali ET-41 to by uciągnął te 14 wagonów, nie no taki żarcik xD
Ostatnio zmieniony przez Atlantis 02-04-2009, 16:33, w całości zmieniany 1 raz
Żarcik nie żarcik ale z Katowic (chyba 2 lata temu) któryś międzynarodowy (odjazd z Katowic koło północy) jadący w stronę czeskiej granicy był obsługiwany planowo przez jamnika. Właśnie ze względu na brutto i wzniesienia na trasie. Teraz nie pamiętam już w którą stronę jechał czy na Zebrzydową czy do innej stacji granicznej.
Odgrzewając nieco kotlecika to i ja wtrącę swoje 3 grosiki do tematu
co do problemów rumuna na tym podjeździe to wytłumaczył bym to wyjechaniem silnika disela i słabszą siła. Normalnie na Podsudeckiej spotyka sie po 20 ładownych wagonów ciągniętych w pojedynkę.
A problemy z podjeżdżaniem są właśnie z tego powodu, że bezmyślność w zatrzymywaniu niema granic. sam często jeżdżę do Wałbrzycha pociągiem i niejednokrotnie zdarzało mi się stać przed... no właśnie przed czym... przed pustym szlakiem bo pociąg jechał mniej opóźniony niż zwykle.
Co do stanu torowiska z Jeleniej do Wcha to ja mam już wyrobione zdanie że jest kiepski i chyba gorszy być nie może( chyba pogorszyć go może tylko zamknięcie). a na potwierdzenie tej tezy podaje prosty przykład. Ostatnio kursuje często do Wrocka pociąg z Jelonki na stacji Wch Miasto na 6 razy opóźniony był 5 razy a średnie opóźnienie było w granicach 15-20 min od rozkładu.
Sam przejazd do Wrocka jest taki sobie, na dobra sprawę wydaje mi się ze pełną rozkładową 100km można odczuć dopiero za Kątami, ale cóż z tego jeśli pociąg jadąc w relacji odwrotnej na stacji w Kątach musi czekać bo przyjechał za szybko. od Świebodzic do Jaworzyny jazda też nie porywa.
A co do byczków to kursuje ich do Wcha więcej niż jamników.
Nie wiem jak wygląda budowa pozostałych serii lokomotyw dwuczłonowych( ja raczej jestem specem od szynobusów bo z tego sie licencjonowałem ) stacjonujących m.in. w Zduńskiej Woli, ale z tego co ostatnio słyszałem z braku zatrudnienia idą do zapasu długotrwałego. Ciekawe czy nie sprawdziły by się na górskich liniach
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach